Uwagi na temat niektórych technik astrologicznych.
Od dłuższego czasu interesuję się zarówno astrologią, jak i astronomią.
Znajomość astronomii daje mi wiele - nie budzą we mnie przerażenia takie
terminy jak rektascensja, deklinacja, czas miejscowy prawdziwy czy czas
efemeryd. Daje mi ona również możliwość spojrzenia z innej strony na
techniki astrologiczne. Narosło we mnie sporo pytań i wątpliwości, z którymi
chciałbym się teraz podzielić.
Wpływ refrakcji atmosferycznej
Refrakcja jest to ugięcie promieni świetlnych w atmosferze. Powoduje ona, że
ciała niebieskie widzimy nieco wyżej, niż są w rzeczywistości; efekt ten jest
największy przy horyzoncie i przekracza 0.5°. Wskutek
tego np. średni dzień jest dłuższy od średniej nocy, dzień polarny jest
dłuższy od nocy polarnej oraz występuje dość wąski pas szerokości
geograficznych (na obu półkulach), gdzie występuje dzień polarny a nie ma nocy
polarnej. Jakie to ma znaczenie w astrologii? Ano, takie, że jeślibyśmy
założyli, że oddziaływania astrologiczne są przenoszone za pośrednictwem fal
elektromagnetycznych (oddziaływania grawitacyjne odpadają, gdyż większe jest
oddziaływanie mebli w pokoju niż planet), to musielibyśmy przesunąć ascendent
o kawałek do przodu a descendent o kawałek do tyłu,
czyli Asc. nie byłby naprzeciw Dsc. Byłyby także pewne różnice w innych domach,
tylko położenie MC by się nie zmieniło.
Paralaksa geocentryczna.
Paralaksa jest spowodowana tym, że Ziemia ma określone rozmiary i że nie ma
obiektów nieskończenie odległych. Weźmy przykład z życia codziennego:
jeśli stoimy, dajmy na to, na jakimś placu, i widzimy, że pewien słup jest
dokładnie na północ od nas, to jeśli się nieco przesuniemy w bok, to słup
nie będzie już na północy. Tak samo z planetami - inne będzie położenie
jeśli patrzeć z jednego miejsca na Ziemi, inne jeśli z drugiego. Różnica
jest odwrotnie proporcjonalna do odległości danego ciała od Ziemi, czyli
największy błąd jest w przypadku Księżyca i może przekraczać 1°.
Jeśli chodzi o Słońce i planety, to błąd jest mniej istotny i może wynieść
co najwyżej 33" (dla Wenus, dla pozostałych jeszcze mniej). Największy błąd występuje
jeśli ciało niebieskie znajduje się w pobliżu horyzontu. Uważam, że jeśli
rozpatrujemy położenia planet względem miejsca urodzenia (a nie środka Ziemi
lub środka układu Ziemia-Księżyc), to należałoby to uwzględnić, choć wcale
nie ułatwiłoby to życia astrologom.
Typ współrzędnych.
Zasadniczo są dwa typy współrzędnych stosowane w efemerydach: geometryczne
i pozorne (widome). Współrzędne geometryczne otrzymujemy przez obliczenie
pozycji planet w danej chwili. Niestety, aby zobaczyć planety, to światło
od nich musi przebyć pewną drogę i w efekcie my widzimy współrzędne nie
geometryczne, a pozorne (to przesunięcie określane jest mianem aberracji
światła). Aby stosować współrzędne geometryczne musielibyśmy założyć, że
oddziaływania astrologiczne rozchodzą się z nieskończoną prędkością,
co jest sprzeczne z Teorią Względności (maksymalna prędkość sygnału
to prędkość światła w próżni). Na szczęście, różnica jest niewielka
i nie powinna przekraczać 1'. Na ten problem zwrócił moją uwagę p.
Janusz Nawrocki [1].
Apogeum.
Niektórzy astrologowie uważają, że wpływ planety jest wzmocniony gdy znajduje
się ona w apogeum, czyli punkcie najdalej oddalonym od Ziemi [2]. I
tu podają długości które, w ich mniemaniu, są długościami ekliptycznymi
planet w apogeum. Bzdura! Są to długości apheliów czyli
punktów, w których planeta jest najbardziej oddalona od Słońca, i są
to w dodatku długości heliocentryczne. O apogeum w ścisłym tego słowa
znaczeniu możemy mówić tylko w przypadku Księżyca, lecz ono zmienia położenie
ponad 2 razy szybciej od Węzła Księżycowego, w dodatku w przeciwną stronę
(niektórzy astrologowie uwzględniają wpływ tzw. Czarnego Księżyca, który ma tą
samą długość, choć nie jest to dokładnie ten sam punkt co apogeum). Jeśli chodzi o
Słońce, to również sprawa jest prosta: od długości aphelium Ziemi należy odjąć
180° i otrzymamy apogeum Słońca (obecnie ok. 23° Raka, zwiększa
się o 1° 43' w ciągu stulecia). W przypadku planet sprawa jest złożona i
możemy mówić o dwu różnych rodzajach apogeum:
- względnym - jeśli planeta znajduje się w koniunkcji ze Słońcem i
nie jest w retrogradacji (no, niezupełnie, jest tak tylko w przybliżeniu ze
względu na eliptyczność orbit)
- absolutnym - jeśli planeta i Ziemia znajdują się w takich
miejscach, że ich orbity się najbardziej od siebie oddalają - sytuacja bardzo
rzadka i dość trudno obliczyć kiedy zachodzi, nigdy nie zachodzi dokładnie.
Trzeba przyznać, że ta sprawa została nieźle opisana przez Gouchona
[3], choć nie ustrzegł się pewnych nieścisłości jeśli chodzi o
apogea absolutne - w swych rozważaniach zaniedbał eliptyczność orbity Ziemi.
Węzły.
Dość podobnie ma się sprawa z węzłami. Przypomnę, że węzeł orbity to jest
punkt przecięcia orbity z ekliptyką, czyli płaszczyzną orbity Ziemi wokół
Słońca. Wielu astrologów uwzględnia wpływ węzłów, lecz nie są zgodni co do
ich interpretacji [2], [3], [4]. I tu wszyscy podają
długości węzłów, lecz ... heliocentryczne. Tak naprawdę, planeta jest w
koniunkcji z węzłem wtedy gdy jej szerokość ekliptyczna jest równa zero.
Jedyne dość dobrze opisane węzły to węzły księżycowe (ich pozycje są podawane
w efemerydach, lecz tu też mam pewne zastrzeżenia, o czym za chwilę).
Węzły średnie czy prawdziwe?
W niemal każdych efemerydach są podawane pozycje węzłów księżycowych tyle, że
są to na ogół pozycje średnie. Prawdziwe pozycje mogą się różnić aż o
1.6° i można je obliczyć z przybliżonego wzoru
WKp = WK - 1.6° sin( 2 WK - 2 SO )
gdzie WKp jest prawdziwą długością węzła, WK jego długością
średnią zaś SO średnią długością Słońca (ewentualnie można stosować
prawdziwą, różnica nie przekracza 2°). Podobnie jest z pozycją apogeum
Księżyca (i Czarnego Księżyca), lecz tu wzór jest bardziej skomplikowany
i różnica może przekroczyć 20°. Podobnym wahaniom (tyle, że mniejszym)
ulegają węzły i aphelia wszystkich planet.
Różnice między półkulami.
We wszelkich znanych mi metodach oceny siły planet silniejsze są planety
które mają deklinację dodatnią (czyli, innymi słowy, są na północnej
półkuli nieba). Wydaje się to zrozumiałe - są wyżej, dłużej przebywają
nad horyzontem - ale tak się dzieje na półkuli północnej. Na półkuli
południowej powinna być w takim razie preferowana deklinacja ujemna.
Wspaniale, ale co w takim razie zrobić z urodzonymi na równiku? Czy byłyby
tu silniejsze planety o zerowej deklinacji?
Domy w obszarach podbiegunowych.
Problem ten był poruszony niegdyś przez krakowskiego astrologa, Kazimierza
Urbańczyka. Chodzi o to, że w pobliżu biegunów załamuje się tradycyjny
sposób podziału na domy - np. ascendent nie może osiągnąć niektórych
długości ekliptycznych. I tak, na biegunie północnym ascendent jest
zawsze w 0° Wagi, a na południowym w 0° Barana, trudno
jest natomiast mówić o MC (przez bieguny przechodzą wszystkie południki...).
Szczyt domu a jego początek.
Kolejny problem: gdzie liczyć początek domu? Na jego szczycie (tak chcą dane
tradycyjne), na szczycie domu poprzedniego (tak twierdzi pani
Schneider-Gauquelin [5]) czy też pośrodku (ku czemu się skłania np.
p. Mariusz Karliński [5], i to wydaje się brzmieć rozsądnie). O takich
drobiazgach jak wybór systemu domów już nie wspominam.
Interpretacja planet na pograniczu domów i znaków.
Tytuł mówi sam za siebie: należy przyjmować ostre granice czy raczej
występują pewne strefy wpływów; jeśli tak, to jak głęboko one sięgają?
Czy tak samo jest w przypadku znaków i domów?
Szerokość ekliptyczna.
Ten problem był również poruszony przez p. Urbańczyka. Jego zdaniem, powinno
się brać pod uwagę tylko gwiazdy położone w pobliżu ekliptyki. Rozwijając
tą myśl można powiedzieć, że siła aspektu powinna maleć przy rosnącej różnicy
szerokości ekliptycznych lub gdy np. jedno z ciał niebieskich znajduje się w
pobliżu któregoś bieguna ekliptyki - wtedy nawet niewielka zmiana położenia
może spowodować dużą zmianę długości ekliptycznej; na samych biegunach długość
ekliptyczna jest nieokreślona, trudno więc w ogóle mówić o jakichkolwiek
aspektach.
Deklinacja a szerokość ekliptyczna.
Kolejne pytanie: dlaczego przy badaniu paraleli bierze się pod uwagę deklinacje
a nie szerokości ekliptyczne? A jeśli deklinacje, to czy druga współrzędna
równikowa, rektascensja, ma również znaczenie astrologiczne?
Moment urodzenia.
Następny problem: co przyjąć jako moment urodzenia? Czy moment pierwszego
krzyku (tak mówi tradycja), czy od pierwszego oddechu (wg. H. Diehla
[6])? Czy może inny moment? Choć przy obecnym podejściu naszej
służby zdrowia do podawania czasu urodzenia problem jest czysto akademicki.
Gwiazdy.
Które gwiazdy należy brać pod uwagę przy interpretacji? Sądząc z danych
tradycyjnych, decydująca jest tu ich pozorna wielkość gwiazdowa (dająca się
przeliczyć na strumień energii gwiazdy docierający do Ziemi). Najsilniejszy
byłby w takim wypadku Syriusz. Ale w takim razie powinny być uwzględniane
wszystkie gwiazdy o jasności, powiedzmy, powyżej 4 wielkości gwiazdowej
(mniej więcej tak jasne są najsłabsze gwiazdy uwzględniane dotychczas w
astrologii). Niestety, takich gwiazd jest około 500, co jest dość dużą
liczbą. I jeszcze pytanie: co robić z gwiazdami zmiennymi? Taką gwiazdą
jest Algol (bardzo ważna gwiazda), który zmienia swą wielkość gwiazdową
od 2.2 do 3.5; skrajnym przypadkiem jest Mira (omikron Ceti), która zmienia
swoją wielkość od 2.0 (jaśniejsza od Polarnej) do 10.1 (widoczna tylko przez
teleskopy). Czy jest jakaś różnica między gwiazdami zmiennymi zaćmieniowymi
(np. Algol) a zmiennymi fizycznie (np. Mira)?
Tu uwaga na marginesie: im większa wielkość gwiazdowa, tym gwiazda
jest słabsza; jest to spowodowane względami historycznymi - w starożytności
oznaczano gwiazdy wielkościami od 1 do 5, przy czym gwiazdy 1 wielkości były
najjaśniejsze a gwiazdy 5 wielkości ledwo widoczne.
Dyrekcje.
Wprawdzie osobiście nie używam dyrekcji, lecz większość astrologów je
uwzględnia. I tu pytanie: o jaki kąt przesuwać planety w ciągu roku?
Możliwości jest sporo [6]: 1°, 0° 59' 8" (średni ruch
dobowy Słońca), ruch dobowy Słońca w dniu urodzenia, czy może dla n lat
przesuwać planety o kąt o jaki się poruszyło Słońce w ciągu n dni
(różni się to od przedostatniej możliwości, choć bardzo nieznacznie;
jest to spowodowane tym, że prędkość kątowa Słońca ulega powolnym
zmianom). O innych, bardziej egzotycznych propozycjach, już nie wspominam. I
jeszcze jedna rzecz, zwykle pomijana: co uważać za 1 rok?
Osobiście sądzę, że powinien być to 1 rok tropikalny (365.2422 dni, okres
obiegu Ziemi wokół Słońca z uwzględnieniem precesji).
Jak widać, pytań jest niemało. I uważam, że odpowiedź na nie mogą
dać jedynie rzetelne badania statystyczne - same spekulacje nic nie przyniosą,
mogą jedynie jeszcze bardziej zaciemnić ogólny obraz.
Bibliografia.
[1] Janusz Nawrocki "Efemerydy planet 1920-2020". Studio
Astropsychologii, 1994.
[2] Tadeusz Wrotkowski "Teoria dominanty". Problemy Astrologii
(rocznik 1980), Stowarzyszenie Astrologów w Poznaniu.
[3] Henri J. Gouchon "Dictionnaire Astrologique", Dervy-Livres,
1986.
[4] Dariusz Proskurnicki "Wybrane techniki astrologiczne". Problemy
Astrologii (rocznik 1988-1989), Stowarzyszenie Astrologów w Poznaniu.
[5] Françoise Gauquelin "Tajemnica niezgodnosci tradycyjnej
domifikacji z wynikami badań empirycznych wyjaśniona?". Problemy Astrologii
(rocznik 1986-1987), Stowarzyszenie Astrologów w Poznaniu.
[6] Rafał T. Prinke, Leszek Weres "Mandala życia". Krajowa Agencja
Wydawnicza, 1982.
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL