Bieganie jako sposób na życie

Bieganie jest jedną z moich ulubionych czynności. Biegam w miarę możliwości codziennie, na ogół przynajmniej 8 km w terenie pagórkowatym (Rudawa, wzgórze Sikornik, Lasek Wolski), od czasu do czasu biorę udział w jakichś zawodach. Wprawdzie daleko mi do najlepszych (osiągane przeze mnie czasy są gorsze o mniej-więcej połowę od czasów osiąganych przez światową czołówkę - dotyczy to bardzo szerokiego zakresu dystansów, od 100 m do maratonu) ale nie jest to dla mnie szczególnie istotne.

Pierwsze próby podejmowałem w szkole podstawowej ale tak naprawdę zacząłem biegać dopiero na początku studiów - po tym, jak zamiast uczęszczać na normalne zajęcia z WF zapisałem się do Sekcji Lekkoatletycznej AZS UJ. Tam dość szybko stwierdziłem, że zdecydowanie wolę długie dystanse. Po trzecim roku zacząłem się opuszczać w treningach, przez co byłem w coraz gorszej kondycji, ale na początku 1997 roku zacząłem biegać prawie codziennie.

Przez długi czas byłem przekonany, że najbardziej optymalne dla mnie są biegi na dystansach od 10 do 15 km. W kwietniu 2002 roku po raz pierwszy wystartowałem w maratonie - w uznawanym za najlepszy w Polsce maratonie w Dębnie - i bardzo mi się to spodobało; zwłaszcza, że tamtejsza trasa jest bardzo przyjemna, publiczność wspaniała a pogoda była niemal idealna, co zaowocowało wynikiem dużo lepszym od oczekiwanego (3:23:11). Swoją opinię utwierdziłem w maju, podczas startu w niezbyt łatwym (głównie ze względu na pogodę, ale też liczne nawroty na trasie) pierwszym Maratonie Krakowskim. Wprawdzie ostatnie 7-8 km sprawiło mi sporo problemów i zamiast planowanego czasu 3:20 miałem wynik o prawie 8 minut gorszy, ale jednak ukończenie biegu sprawiło mi wielką satysfakcję. W lipcu zaliczyłem Maraton Solidarności Polsko-Słowackiej w czasie ok. 4:50. Wprawdzie nie był to pełny maraton (ok. 37-38 km) ale trasa była bardzo trudna (Beskid Niski, szlak graniczny na odcinku od Koniecznej do Barwinka). Październikowe starty nie były zbyt udane - w Poznaniu miałem czas 3:36, w Warszawie 3:48 (ale tam warunki były bardzo trudne - kręta trasa i ulewa podczas biegu) ale za to w listopadzie miałem całkiem udany debiut w półmaratonie w Bochni (1:27:31). W kwietniu 2003 r. po raz drugi zawitałem do Dębna i poprawiłem swój rekord życiowy na 3:14:28, w tym roku jeszcze zaliczyłem 5 maratonów: w Krakowie (maj, 3:25:50), Lęborku (czerwiec, 3:23:32), Szczytnie (lipiec, 3:28:56), Warszawie (wrzesień, 3:16:36) i Poznaniu (październik, 3:17:17).

Jestem aktywnym uczestnikiem forum dyskusyjnego Bieganie.pl, czasem wysyłam swe komentarze na forum dyskusyjne Maratonów Polskich.

Powrót do strony głównej